Lokalnie i sezonowo namawiam na młodą fasolę. Nie szparagową, tylko białą, łuskaną.
Bardzo lubię wczesną, jesienną fasolę, taką wyłuskaną ze strąków, jeszcze nie suchą, lśniącą i jędrną. Kupuję w siateczkach na bazarku i mamy fasolowy tydzień (albo i dwa).
Młoda fasola jest najlepsza wczesną jesienią. O to chodzi w sezonowych smakach. Przepis, który Wam dziś przedstawiam to tak naprawdę łatwizna. Ale cała magia smaku kryje się w świeżej, młodzieńczej fasoli.
Fasola jest sycąca i ma dużo błonnika. Komu bliski jest temat troski o mikroflorę jelitową, niech we wrześniu przytuli fasolowe przepisy.
Jest zachwalana za zawartość białka i rzeczywiście jest w niej wartościowe roślinne białko, ale jednak to głównie źródło węglowodanów. W fasoli jest żelazo w ilości nie do pogardzenia. Aby się dobrze przyswoiło warto zadbać o obecność produktów z witaminą C w daniu. Pamiętajcie, że żelazo ze źródeł roślinnych przyswaja się nie najlepiej.
Z drobnej gotuję zwykłą zupę fasolową z ziemniakami i włoszczyzną. Najwięcej kupuję dorodnej, duuużej fasoli Jaś. Jest cudowna na fasolkę po bretońsku. Robię tradycyjną wersję mięsną z kiełbasą jałowcową i niewielką ilością wędzonego boczku – w zdrowym odżywianiu nie chodzi o to, żeby nigdy nie brać do ust niczego ‘niezdrowego’. Ortodoksyjne podejście nie jest wskazane w żadnej dziedzinie życia.
Domowa, tradycyjna fasolka po bretońsku to mój skok w bok w myśl zasady 80/20. O tej zasadzie mówiłam na jednym ze swoich fb live. Chodzi o to, aby zdecydowana większość, 80% naszej diety, tej codziennej była zdrowa, nastawiona głównie na właściwe odżywienie organizmu. Pozostałe 20% może (nie musi) być bardziej frywolne. Trzeba trochę wprawy do takiego modelu, bo nie chodzi o 80/20 w wielkości porcji, ale raczej w ilości kalorii (i ich źródle).
A zatem moje fasolowe 80% to klasyczna zupa fasolowa, fasola duszona z pomidorami, pasta z białej fasoli na grzankach z chimichurri i leśnymi grzybami (a czasami z fetą). Przepisy na pastę z chimichurri i grzybami już za momencik będzie na blogu. Chyba, że nie macie ochoty?
Moje fasolowe 20% to była fasolka po bretońsku, wersja domowa, mimo wszystko nie tak tłusta jak restauracyjno-barowa.
Dziś przedstawiam Wam przepis na młodą fasolkę łuskaną, uduszoną z pomidorami. Niby nic takiego, ale jaka rozgrzewająca smakowitość. Dużo sosu, miękka fasola i dojrzałe jesienne pomidory. W tym daniu jest bardzo dużo mięty i bazylii, co sprawia, że potrawa ze zwykłej ‘fasola z pomidorami’ zmienia się w smakowite ‘fasolowe ragout’. Zioła robią robotę i różnicę, nie żałujcie ich.
Wiem, co sobie myślicie. Fasola. Będzie …. ufff. Sekret fasoli, która nam służy i nie powoduje nieprzyjemnych sensacji tkwi w tym, żeby była świeża i bardzo, bardzo dobrze ugotowana. Wariacje ‘al dente’ są zarezerwowane wyłącznie dla makaronów.
Fasolę, nawet tę młodą, zawsze moczę na noc, a potem gotuję aż do miękkości. Dopiero taką ugotowaną fasolę używam do dalszego gotowania i przerabiania.
Fasola duszona z pomidorami i miętą (oraz bazylią)
- 1,5 szklanki suchej, drobnej białej fasoli
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- ½ średniej cebuli
- 2 ząbki czosnku
- 2-3 dojrzałe pomidory
- 1 łyżeczka sosu balsamicznego
- 2 szklanki bulionu warzywnego
- sól, pieprz
- 3 łyżki posiekanych liści mięty
- 2 łyżki posiekanych liści bazylii
- chrupiąca, świeża, pachnąca, kusząca, pełnoziarnista bułeczka do wygarniania sosu.
- Fasolę namoczyć na noc. Rankiem następnego dnia odcedzić wodę, zalać świeżą i gotować fasolę na małym ogniu do miękkości.
- Cebulę pokroić w drobną kostkę, czosnek posiekać. Pomidory sparzyć, usunąć skórę i pokroić w kostkę. Zieleninę drobniutko posiekać.
- Na głębokiej patelni rozgrzać oliwę i wrzucić cebulę, smażyć mieszając ok. 2 minut i dorzucić czosnek, smażyć ok. 1 minuty.
- Dodać pomidory i fasolę oraz sos balsamiczny wymieszać i zalać bulionem warzywnym. Dusić na małym ogniu pod przykryciem ok. 10 minut.
- Pod koniec gotowania doprawić solą i pieprzem.
- Zdjąć z ognia i wrzucić bazylię i miętę.
Smacznego