Nie zakładaj, że zawsze będziesz mieć w lodówce to, co trzeba.
Nie myśl, że każdego dnia po pracy będziesz miała czas na gotowanie.
Niech ci się nie wydaje, że codziennie bez wyjątku, będziesz robić sobie domowe jedzenie do pracy.
Nie planuj, że ty i twoja rodzina od dziś do końca świata, będziecie się zdrowo odżywiać, bo ty dasz radę to ogarnąć.
Plan awaryjny na każdy dzień
To tak nie działa. Bądź gotowa na dzień, kiedy nic nie zadziała tak jak planowałaś. Przygotuj się do tego, jak do wojny – opracuj zaplecze i zrób zapasy.
Przygotuj się na scenariusz, że na przykład masz doła i nie chce ci się nic gotować. I ja rozumiem, że ten emocjonalny niż możesz rozświetlić jedynie lampką wina. Ale niektórzy z nas są w takiej sytuacji, że kiedy ze wspomnianą już lampką i wzrokiem zranionej sarny, przyjemnie pogrążają się w tej niedoli i pretensji do świata (albo do jakiejś konkretnej osoby, co tam komu wygodniej), no to właśnie w tym momencie można czasem usłyszeć: ‘Mamooooo, co na kolację?”. I chociaż kusi cię żeby odpowiedzieć tym słowem, które z jedzeniem ma dużo wspólnego, tyle że już w postaci przetrawionej w przewodzie pokarmowym (kto ma dzieci, wie o jakim słowie mowa), wstajesz jak ten tytan i ogarniasz prozę życia.
I chociaż może ktoś w tej sytuacji (nie znam jednak osobiście) bierze się za trzydaniowe wygibasy, to ja polecam sięgnięcie po zapasy. Ten trik do minimum ograniczy naszą wyrwę z depresyjnej zadumy nad filozofią i sensem życia, a głodnych zaspokoi bezkompromisowo.
Zrób zapasy jak na wojnę (albo na święta)
Jak już mam się nastać w kuchni, to lubię mieć dużo i na długo. Robię na zapas. Prawie zawsze mam coś w zanadrzu i mimo, że gotować lubię, to uwielbiam ten moment, ten wczesny poranek, kiedy myślę sobie: „dziś nie gotuję”. Ale nie zamawiam pizzy. Wyjmuję coś nad czym napracowałam się już dawno temu i odcinam kupony – mam pyszne jedzenie bez roboty.
Zapasy są idealne dla wszystkich, którzy długo i mozolnie pracują. Może by nawet coś ugotowali, ale nie mają czasu zrobić zakupów. Polecam każdemu, kto chce się odchudzić. Jeśli nie jesteś perfekcyjną panią domu, zafunduj sobie od czasu do czasu przygotowanie kilku fajnych zapasów, żeby w razie obsuwy nie jeść byle czego. Jeśli niesystematyczność na trasie zakupy – gotowanie to twoja domena, a mimo tego starasz się schudnąć, pomyśl o robieniu jedzenia na zapas na poważnie.
Po co planować?
Idealne planowanie wcale nie polega na tym, żeby zakładać, że każdy element naszego planu uda się w 100%. Wręcz przeciwnie. Każdy projekt, na przykład plan przemyślanego odchudzania czy wprowadzania zdrowszych nawyków żywieniowych musi uwzględnić takie przypadki, kiedy nie mamy czasu, ochoty albo przeciwnie – mamy niezapowiedzianych gości. Bo tak naprawdę to, czym grzeszymy najbardziej, to opychaniem się byle czym dlatego, że wcześniej nie pomyśleliśmy i nie przewidzieliśmy. “Nie mam czasu” – w dbaniu o siebie to najbardziej popularna wymówka, którą rozgrzeszamy każdego pączka na śniadanie, kebaba na obiad i pizzę na kolację. Nie poddawajcie się tej wygodnej wymówce tak łatwo. Jeśli szukacie sposobów na to, aby poukładać swoje zwyczaje i nawyki, gotowanie na zapas bardzo się przydaje.
Co warto przygotować z wyprzedzeniem? Oczywiście wszelkie zupy, chociaż ja osobiście nie mrożę takich, w których już są ziemniaki. Kiszonki – to stały, zdrowy repertuar zastępujący surówki ze świeżych warzyw, gdy jest potrzeba i chęć.
Klopsiki mięsne, łatwe i lepsze – nowy przepis, idealny na szybki obiad
Sos pomidorowy – nie może być łatwiej, tylko ugotować makaron
Domowa wędlina z kurczaka – kanapkowo – sałatkowe pogotowie
Smalec fasolowy – do chleba z ogórkiem kiszonym lepszy niż niejedna wędlina
Pasta z czerwonej fasoli – ratuje gdy nie ma czego położyć na kanapce
Śniadaniowe smarowidło z łososiem – zrobione na zapas, będzie jak znalazł do pracy. Wystarczy po drodze wstąpić do piekarni po dobrą bułkę.
Migdały na ostro – przekąska nie byle jaka
Dressing z octem jabłkowym – u mnie w lodówce zawsze. Oszczędza czas przygotowania surówki ze świeżej zieleniny do umycia sałaty i wrzucenia pomidorów