Kto nie lubi pysznych ciast? Mało kto.
Wiemy, że są kaloryczne, a jedzone w nadmiarze tuczą. Ale chcemy wierzyć, że możemy je zrobić w wersji eliminującej wyrzuty sumienia. Z jednej strony pokusa jedzenia słodkich deserów jest duża, ale świadomość, że musi być zdrowo już się narodziła i nie pozwala zjeść pospolitej napoleonki. I o tu zrobić? Tadaaaam. Trzeba zrobić zdrowe ciasto!
Czy istnieją zdrowe ciasta?
I w sukurs przychodzi rzesza wegańskich i wegetariańskich blogerów, bo wiadomo, że teraz jak dieta jest „bez”, to na pewno będzie zdrowo. I tak tradycyjne, podstawowe składniki każdego ciasta: cukier, tłuszcz i mąka są „z powodzeniem” zastępowane. Zdjęcia są smakowite i z pewnością wielu ludziom to smakuje. Ale nie to chodzi. O gustach się nie dyskutuje. Każdy niech je to co lubi. To co mi zgrzyta to nazwy. Królują „fit słodkości” i „zdrowe ciasto” oraz „ciasto bez cukru”. Nie kojarzy się z kaloriami, podwójnym podbródkiem i podwyższonym ciśnieniem, prawda? Taka nazwa ma pod skórą zachętę: to jest ok, możesz jeść, jest zdrowe, od tego nie urośniesz o jeden rozmiar.
Przeczytałam dziesiątki przepisów i zakładam, że tendencja do takiego chwytliwego nazewnictwa nie wynika raczej z celowej chęci wprowadzenia w błąd. Chyba z nieświadomego powielania mało wnikliwych, ale chwytliwych trendów czy newsów. Częściowo także z braku wiedzy.
Grzechy fit słodkości
W „fit słodkościach” największym grzechem jest użycie zwykłego, białego cukru. Zamiast niego zwykle proponuje się cukier kokosowy, syrop klonowy, syrop z agawy, miód i daktyle. Wszystkie wymienione zastępniki cukru, to jego odmiany. Kalorii jest tyle samo, bo żeby zyskać „efekt cukru” dodajemy wagowo zamienników trochę więcej. Ciasto pieczone w wysokiej temperaturze w piekarniku skutecznie pozbawia miód czy daktyle jakiejkolwiek wartości odżywczej, jeśli ktoś chciałby się tego uczepić. Poza tym umówmy się. Nikt nie piecze ciasta dla jego wartości odżywczych. Chodzi o to, że by było słodko i przyjemnie.
Nie ma ciast bez cukru. Jeśli ktoś zachwala, że ciasto jest bez cukru, to albo to nie jest ciasto, albo wykorzystano cukier w innej postaci.
Tłuszcz, czyli najczęściej masło jest zastępowane olejem kokosowym albo awokado. Do tego bardzo powszechnie mieli się i rozdrabnia różne orzechy. To wszystko po to, żeby było tłusto, chociaż udajemy, że nie po to. A teraz ciekawostka: 1 łyżka oleju kokosowego to 54 kcal i 6 g. tłuszczu, natomiast 1 łyżka smalcu to … 54 kcal i 6 g. tłuszczu. I jedno i drugie da nam 9 kcal na 1 gram. Na czym zatem polega „fit” oleju kokosowego?
Najbardziej kaloryczne są ciasta z użyciem awokado, ponieważ wymagają ich sporej ilości aby dorównać np. 200 gramom masła. Ciasta z awokado są zbyt lekkie więc widzę w przepisach, że najczęściej dodaje się do nich daktyle. To już prawdziwa bomba kaloryczna. Ciasta daktylowo – awokadowe są dużo bardziej kaloryczne od zwykłej szarlotki czy drożdżowego.
Ciężko jest zrzucać kilogramy, ale w przypadku słodkości należy pozbyć się złudzeń. Nie ma zdrowych ciast, które pomagają zrzucić wagę, albo chociaż w tym nie przeszkadzają. Ciasta i desery są pyszne i kaloryczne, zarówno te zwykłe, jaki i te fit. Zarezerwujmy je na wyjątkowe okazje i to nie tylko wtedy, kiedy się odchudzamy.