Latem żyje się zdrowiej. Jest więcej słońca, więc syntezę witaminy D w skórze dostajemy bez łaski. Jemy więcej ryb, bo uwielbiamy odpoczywać nad wodą. Warzywa i owoce kuszą kolorami i jak co roku chcemy kupić i ponarzekać na to co akurat dojrzewa: truskawki, szparagi, jagody, czereśnie itd.
Piękna pogodna częściej i na dłużej wygania nas z domu. Ja nawet nie wspominam o zaplanowanych, przemyślanych ćwiczeniach. Kręcimy się wokół działki, na weselach nóżką zawijamy – zawsze to trochę ruchu więcej. Latem odchudzanie jest bardziej radosne.
A potem przychodzi jesień. Po ciepłym wrześniu i znośnym październiku – listopad. Zimno, ponuro a do tego nadwaga. Sweterki jakby się skurczyły, a dżinsy wbijają się mało komfortowo w imponujące udka. Czas na spodnie z gumką.
To prawda, że jesienią zaczynamy przybierać na wadze jak niedźwiedzie, chociaż potem niestety nie leżymy pół roku w gawrze, żeby obudzić się wśród łąk umajonych ze znacznie obniżonym BMI.
Dlaczego jesienią jest trudniej?
- Jesienią nie chce nam się już tak często wychodzić na zewnętrz, żeby pobiegać. Netflix jest dużo bardziej kuszący niż wieczorny spacer.
- Jesienią lampka wina (puste kalorie) do dobrej książki kusi nas bardziej niż koktajl warzywno-owocowy, za którym szaleliśmy latem. Częściej łapiemy infekcje, więc uprawiamy kanaping (albo sofing?) i dogadzamy sobie, bo „taka jestem chora”.
- Zamiast kilogramem czereśni pocieszamy się dżemikiem od mamusi. Jesienią gotuje się więcej dań cięższych, rozgrzewających – mięsnych.
- Wskaźnik konsumpcji pieczywa idzie niebezpiecznie do góry a blogi cukiernicze przeżywają oblężenie.
Jak odchudzać się jesienią?
Jesień wbrew pozorom to całkiem niezły czas na rozpoczęcie dbania o siebie z głową. Nie mamy już presji idealnego ciała do kostiumu kąpielowego i możemy spokojnie zaplanować zmianę kilku nawyków. Poza tym rodzaj dań, które gotuje się jesienną porą pozwala zrobić jedzenie na zapas i zamrozić, kolejna zaleta.
- Rozgrzewające potrawy. To może być i wada, i zaleta. Pułapka, bo często takie potrawy są bardziej tłuste, bo najczęściej rozgrzewamy się mięsiwem. Z drugiej strony jesienne rozgrzewające dania są bardziej sycące, dzięki czemu rzadziej sięgamy po przekąski.
- Ciepłe śniadania i zupy. To podstawa jesiennych jadłospisów. Ciepłe jedzenie poprawia nastrój. W zupach zaś możemy przemycić dużo więcej warzyw niż dalibyśmy radę zjeść na surowo.
- Jedzenie wzmacniające odporność. Dobra dieta powinna uwzględniać takie składniki. Obniżenie kaloryczności podczas odchudzania to zawsze jednak obciążenie dla organizmu, więc lepiej zapobiegać przeziębieniom. Co jeść? Kiszonki (naturalne probiotyki), produkty bogate w witaminę C (papryka, kapusta, cytrusy, żurawina), kwasy omega 3 (tłuste ryby, siemię lniane), karotenoidy (głównie pomarańczowe jedzenie).
- Fasole i kasze. Fasole i kasze to ciągle niedoceniana grupa produktów, które są kopalnią dobroczynnych składników. Jesienią warto zastąpić potrawami z fasoli i kasz dania mięsne, których generalnie jemy za dużo. Warto zrobić sobie chociaż jeden bezmięsny dzień w tygodniu (a trzy to już byłoby super).
- Produkty, które usprawniają metabolizm: zielona herbata, ostre przyprawy, kurkumina, cynamon (ale bez szarlotki). Więcej na ten temat znajdziesz w artykule 5 produktów, które przyspieszają metabolizm. Warto tymi produktami urozmaicać swoje menu codziennie.
- Pijmy wodę i herbaty. Kiedy kończy się lato, wydaje się, że już nie obowiązuje dobry zwyczaj wypijania dużej ilości wody. A to błąd. Trzeba pić tyle samo dużo.
- Bądźmy aktywni. To jest czynnik niezbędny o każdej porze roku.
Zapraszam do skorzystania z oferty dietapo40 na gotowe jadłospisy. Oferta będzie systematycznie poszerza, a zatem zapraszam do zaglądania i sprawdzania.