Kimchi to koreańska kiszonka z kapusty pekińskiej. Jest ostra i trudna do opisania w smaku. Żeby się przekonać do kimchi trzeba je zjeść.
Kapusta pekińska (podobnie jak inne odmiany kapusty) oferuje ogrom witaminy C i A.
Nie wiem, czy zwracacie uwagę na takie niuanse, ale w sezonie jesienno zimowym, kiedy wszyscy boimy się przeziębić, natura obdarowuje nas produktami bogatymi w składniki dbające o nasza odporność. To między innymi witamina C, która jest w kapuście. Jest jej tam naprawdę dużo. Proces kiszenia jeszcze zwiększa tę ilość. Jeśli zjemy kilka razy w tygodniu kapustę zwykłą czy ukiszoną wtedy naprawdę możemy sobie darować witaminę C z apteki.
Lubię tę nasza naturalną sezonową mądrość. Podstawą mojej kuchni jest w pierwszej kolejności to, co akurat w sezonie, równocześnie z lokalnością. Dopiero potem „dobieram” dodatki typu awokado, chia czy banany.
Kiszonki i fermentowane produkty mleczne (każde w inny sposób) dbają o naszą florę bakteryjną w jelitach. Są świetnym uzupełnieniem zdrowej diety. I na to uzupełnienie chcę zwrócić uwagę. Kimchi i inne fermentowane produkty wzmocnią nasze zdrowie, a szczególnie zdrowie jelit, jeśli nasza dieta będzie się opierać na zdrowych fundamentach. Fermentowane produkty nie są lekiem, który ma załatać szkody wyrządzone przez kiepski styl odżywiania.
Jeśli masz ochotę zmierzyć się z samodzielną produkcją kimchi polecam przepis na kimchi podstawowe. Od lat moim niezmiennym faworytem jest kimchi ananasowe. Dobrej jakości kimchi można też kupić w sklepach. Bardzo polecam szukać takich wyrobów u niewielkich producentów z pasją jak np. Pozytywnie Zakiszeni. Patrzcie na etykiety, oprócz naturalnych składników, nie powinno być żadnych innych dodatków.
jeśli masz ochotę na kimchi zmięsem wypróbuj przepis na kimchi z mięsem i grzybami.
Kimchi chociaż fantastycznie smakuje, trudno zjeść w większej ilości. Jeśli macie słoik dojrzałego kimchi, takiego, które już trochę postało w lodówce i jest mocno sfermentowane wykorzystajcie je do gotowania. Ja z tego powodu zawsze kupuję kimchi w większych słoikach, bo wiem, że z końcówki słoja będzie dobra potrawka z kimchi.
Zupa z kimchi, tofu i makaronem gryczanym to moja ukochana wersja nas szybko. To danie nie zajmuje więcej niż 20 minut. Kimchi i pasta miso to podstawa do zrobienia bazy, czyli bulionu. Ostro, orientalnie i umami. Dodałam jeszcze paczkę chińskich białych grzybków. Makaron gryczany dla dodania treści i zwiększenia poziomu nasycenia. A dodatek tofu ze względów czysto praktycznych – potrzebne było źródło białka i po 45 roku życia na stałe wprowadziłam do swojej diety produkty sojowe więc wybór był oczywisty. Poza tym tofu do kimchi po prostu pasuje.
Zupa kimchi jest ze składników awaryjnych, takich które trzymam w lodówce bo mogą postać: pasta miso, kimchi, grzybki, tofu, makaron gryczany. To komfortowy zestaw. Jeśli zawsze będziesz mieć pod ręką te produkty, możesz wyczarować świetną, gęstą, rozgrzewającą potrawkę w 20 minut.
Grzyby nie muszą być koniecznie te, których ja użyłam. Możesz wykorzystać grzyby shitake albo polskie, leśne grzyby. W tym roku był urodzaj, więc jeśli masz zamrożone zapasy, to się nie zastanawiaj.
Zupa kimchi z tofu i makaronem gryczanym
- 1 szklanka kimchi
- 3 łyżki pasty miso (najlepiej białej tzw. shiro miso)
- 1 łyżka sosu sojowego (o zmniejszonej zawartości soli bardzo polecam)
- 1 paczka białych grzybów tzw. chińskich (lub innych ulubionych, garść)
- makaron gryczany
- tofu
- szczypiorek
- Do garnka wlać 1 litr wrzącej wody. Dodać kimchi oraz pokrojone grzyby, gotować na małym ogniu 5 minut.
- W tym czasie ugotować makaron gryczany zgodnie z instrukcją na opakowaniu (w osobnym garnku). Odlać, przelać wodą, aby się nie skleił.
- Zupę przykręcić na mały ogień. Dodać pastę miso oraz sos sojowy. Mieszać, aby pasta miso się rozpuściła. Kiedy tak się stanie wyłączyć ogień.
- Do miseczek nałożyć makaron gryczany i zalać zupą miso. Dodać pokrojone w kosteczkę tofu i posypać obficie szczypiorkiem.
Smacznego