Moja lista rzeczy mało wartościowych, szkodliwych dla zdrowia, z którymi bez żalu i jak najszybciej warto się pożegnać. To typowo sztuczne jedzenie, bez którego możemy się z powodzeniem obejść, a korzyści dla zdrowia i urody – bezcenne.
Już samo odstawienie tylko rzeczy z tej listy, nawet bez szczególnie przemyślanego planu odchudzania poprawi metabolizm, pomoże zrzucić wagę i zrobi miejsce dla prawdziwego jedzenia.
Napoje gazowane, energetyczne, sportowe i soki
Wszystko z tego samego powodu. Są naładowane cukrem. Wartość odżywcza mizerna. Nie nasycają, tylko pakują pustymi kaloriami, od których przybywa fałdek tłuszczu. Wydaje się, że to takie ‘nic’, a zdrowie psuje. Do tego wyjątkowo lubią uzależniać.
Tłuszcze trans
Jeśli widzisz na etykiecie słowa ‘utwardzone’, ‘częściowo utwardzone’ albo ‘uwodornione’ – odłóż z powrotem na półkę i uciekaj. To są modyfikowane chemicznie oleje roślinne. Uważa się je za najbardziej szkodliwy dla zdrowia typ kwasów tłuszczowych. W fachowej literaturze nazywa się je wprost rakotwórczymi. Dodatkowo zwiększają ryzyko cukrzycy, inicjują zmiany miażdżycowe, osłabiają układ odpornościowy.
“Bez tłuszczu”, “dietetyczne”
To lipa. Tłuszcz trzeba czymś zastąpić, i niemal zawsze jest to cukier, pod różna postacią. Takie produkty pozbawiają cię wielu składników odżywczych. Jest cała grupa witamin, która się rozpuszcza tylko w tłuszczach. Tłuszcz nasyca. Brak tłuszczu zaś nie nasyca, więc ogólnie zjadasz więcej, bo szybciej i bardziej jesteś głodna. Jedzenie ‘low fat’ jest cienkie, niesmaczne. Nie warto.
Płatki śniadaniowe, granole
Trudno znaleźć tu coś wartościowego. Przede wszystkim są bardzo mocno przetworzone. Ze zbożem, na które się powołują na etykiecie, mają już niewiele wspólnego. Wyprane z błonnika, minerałów i witamin, za to naładowane cukrem i chemicznymi dodatkami. Te fit czy fitness również. Często się chwalą, że ‘z pełnego ziarna”. Warto przeczytać etykietę i sprawdzić trzy pierwsze składniki. Jeśli zachwalanego dodatku tam nie ma, to znaczy, że jego ilości są śladowe i bez wpływu na nasz organizm.
Do tego wartości składników odżywczych zwykle są podane w zakamuflowanej formie, bo wielkość porcji jest jak dla wróbla, a nie dla człowieka. Można mieć zatem wrażenie, że rzeczywiście tego cukru to nie tak dużo. Ale to wrażenie jest całkowicie mylne.
Gotowe sosy, marynaty, keczupy
Wydają się takim niewinnym dodatkiem, a w rzeczywistości to znowu głównie cukier w postaci syropu glukozowo – fruktozowego albo temu podobnych. I masa sztucznych składników. Widziałam nawet ketchup, który w składzie w ogóle nie miał pomidorów, czy sosu pomidorowego.
2 łyżki popularnego sosu barbecue mają 11 g. Cukru. To taka porządna, duża łycha. Lepiej jeść musztardę.
Chipsy
Czy wiecie, że aby uniknąć wyższego podatku od tzw. ‘luxury foods’, czyli powiedzmy delikatesów, firma Pringles Company uzasadniała, że zawartość ziemniaka w chipsach jest tak niska, że w zasadzie trudno uznać je w ogóle za chipsy. Rodzi się zatem pytanie z czego są w takim razie zrobione Pringles. Lista jest długa, dlatego dodatkowy komentarz jest tu zbędny.
Szkodliwość chipsów wcale nie wynika z ich kaloryczności. Chodzi o proces wytwarzania, podczas którego powstają rakotwórcze substancje chemiczne. I ich zawartość jest nawet kilkakrotnie wyższa w tzw. pieczonych chipsach, niż smażonych. Chipsy są nic nie warte.
Nie warto żałować tych rzeczy. Te produkty to efekt przemyślanych kampanii przemysłu spożywczego, który przez lata wykreował w nas potrzebę jedzenia tego typu rzeczy. Żadnej z tych rzeczy nie było, kiedy byłam dzieckiem (to prawda, chociaż nie cierpię się do tego odnosić). Wyrzucenie całej 6-ki z menu wyjdzie na zdrowie nie tylko tym, którzy dbają o linię. Wszystkim.