Mleko migdałowe nie zastąpi krowiego, ser z nerkowców sera żółtego a burak wołowiny. Nie zastąpi a tym bardziej, nie z powodzeniem. Zastępowanie z powodzeniem jest ulubioną formą tworzenia nowych potraw wegańskich i wegetariańskich. Generalna idea jest taka, że z produktów pochodzenia roślinnego wymyśla się danie o wyglądzie do złudzenia przypominającym jego zawierający mięso odpowiednik. I w zasadzie w takim podejściu nie ma nic złego. W błąd wprowadza jednak sugerowanie, że jedno można jeść zamiast drugiego.
Dlaczego “zastępowanie z powodzeniem” to nie najlepszy pomysł?
Na kolejnym blogu wegetariańskim ku pochwale mleka migdałowego czytam, że „z powodzeniem zastępuje mleko krowie”. Otóż właśnie chodzi o to, że nie z powodzeniem. Absolutnie bez powodzenia, bo to jest zupełnie inny napój. Nazwa „mleko” dla wszelkich wyciskanych z roślin czy orzechów płynów jest bardzo myląca i utrwala nieprawdziwą informację. Mleko jest od zwierząt i zawiera laktozę i wapń (że wspomnę tylko o fundamentach). „Mleko” z roślin to napój.
Dla porównania wartości odżywcze w 100g.*
Mleko krowie 3,2% „Mleko” migdałowe domowej roboty
ENERGIA
Węglowodany 30% 4%
Białko 49% 13%
Tłuszcz 21% 83%
POKRYCIE DZIENNEGO ZAPOTRZEBOWANIA
Wapń 28% 1%
Witamina D 24% 0%
Fosfor 22% 0%
Witamina B2 26% 0%
(ryboflawina)
*nutritiondata.self.com
I nie jest tak, że któreś jest zdrowsze, są po prostu inne. Produktów mięsnych czy roślinnych nie da się ustawić w kolejności od najzdrowszych po najmniej zdrowe. To bezcelowe. Każdy z nich daje nam coś innego. To tak jakby spierać się o to, czy ważniejsza jest witamina A czy D, cynk czy selen, białko czy tłuszcz. Jabłko czy śliwka? Wszystkiego potrzebujemy w odpowiednich dawkach, ale wszystkie składniki odżywcze razem wzięte działają w naszym organizmie jak system naczyń połączonych.
Dobrze zaplanowana dieta wege nie jest zła
Dieta wege wymaga wiedzy i przemyślanego planowania posiłków w dużo większym stopniu, niż dieta powiedzmy tradycyjna. Produkty pochodzenia zwierzęcego dostarczają nam pełen wachlarz składników odżywczych. Rośliny trzeba łączyć i komponować w odpowiednich ilościach, żeby uzyskać ten sam efekt. Sztandarowym przykładem jest oczywiście białko. Komplet aminokwasów ma tylko białko zwierzęce. Żeby taką kolekcje uzbierać z roślin, trzeba wiedzieć jakie produkty ze sobą łączyć. Bez tego możemy sobie narobić kłopotów, szczególnie na dłuższą metę. Dalej, żelazo jest w zasadzie nie do zastąpienia w takiej ilości jaka nam potrzeba jeśli nie jemy mięsa, więc potrzebne są suplementy. Do tego wiele innych zależności.
Nie mam nic do mleka migdałowego ani wegetarian. Kocham roślinną kuchnię. Lubię sobie wypić od czasu do czasu tłuściutką szklankę kokosowego „mleka”, które robię osobiście ze świeżych wiórków kokosowych. Nie chodzi o to, żeby nie pić mleka sojowego czy nie jeść sera z nerkowców. Każdy niech je co lubi. Warto jednak wiedzieć, że jedno nie jest zamiast drugiego.
Wierzę, że najlepsza jest dieta różnorodna, dlatego nie stronię od nowości i eksperymentów, do czego każdego zachęcam. To właśnie dzięki takiemu intuicyjnemu jedzeniu różnych rzeczy nie musimy z kalkulatorem w ręku wyliczać, czy aby mamy odpowiednią ilość mikro i makroelementów w diecie. Pijmy również napój migdałowy, jeśli nam smakuje.