Dziewczyny, jeśli chcecie pielęgnować swoją wspaniałą, dojrzałą młodość, postawcie na fitoestrogeny. Warto się o siebie zatroszczyć w mądry sposób, a tego jak wiadomo nie robi się szybko. Za to systematyczność jest nie do przecenienia.
Co to są fitoestrogeny?
Estrogeny to żeńskie hormony płciowe, dzięki którym możemy być kobietami na 4 fajerki (dzięki temu, że pisze bloga dla ‘kobiet w pewnym wieku’ nie muszę wyjaśniać co to jest fajerka; co za komfort).
Kiedy ich poziom po 40ce zaczyna mocno spadać, przestajemy miesiączkować i wszystko nam opada (to wersja przyspieszona nadejścia menopauzy, w realu nie jest na szczęście tak ekspresowo).
Fitoestrogeny to takie związki, które występują w roślinach i kiedy je zjadamy, zachowują się jak nasze prawdziwe estrogeny, chociaż z mniejszym impetem. Nie jesteśmy w stanie całkowicie uzupełnić swoich estrogenowych ubytków ich roślinnymi odpowiednikami, ale z powodzeniem możemy ten upadający poziom znacznie poprawić. I o to chodzi.
Fitoestrogeny nie dość, że przyczyniają się późniejszego pojawienia się menopauzy, to jeszcze łagodzą skutki jej nadejścia. Dzięki temu, że dietą roślinną dostarczamy fitoestrogenów, spadek hormonów nie jest tak gwałtowny, co sprawia, że nie dokuczają tak bardzo uderzenia gorąca, osłabienie, napady płaczu, nerwowość czy problemy z koncentracją. (1)
Co więcej, nasze fito-estro poprawiają stan paznokci i skóry (lepsza synteza kolagenu) oraz działają przeciwzapalnie i przeciwnowotworowo. (1)
Badania wspominają, również o tym, że fitoestrogeny dobrze robią na gęstość kości, a więc żegnaj osteoporozo. (2)
Badania wśród kobiet, które już przeszły menopauzę wykazały, że dieta bogata w fitoestrogeny poprawiła istotnie min. funkcje poznawcze (pamięć, uwaga, myślenie, postrzeganie). Dla mnie to bardzo ważna informacja. Kiedy wracam do domu, lubię nie przypominać sobie numeru swojego mieszkania i pragnę, aby tak było zawsze. (2)
Gdzie szukać fitoestrogenów?
Istotne ilości:
- Soja i jej przetwory: tofu, tempeh, miso – tam będzie najwięcej. Ja nie przepadam za tofu, więc stawiam na mleko sojowe i jogurt.
- Siemię lniane
Niewielkie ilości, ale zawsze to coś, jeśli kochasz regularność, a soja ci nie służy:
- Nasiona słonecznika, sezam, migdały, orzechy włoskie
- Truskawki, żurawiny, jagody
- Jabłka, marchewka, winogrona i jego przetwory (dźemy z winogron się nie udają, szukajcie innych przetworów).
- Soczewica, ciecierzyca
- Kiełki
- Kawa
- Płatki owsiane
Jaka dawka fitoestrogenów jest najlepsza?
Otóż nie ma takiej dawki. Po pierwsze jak wynika z tej listy powyżej, poważne ilości fitoestrogenów zawiera soja, a po niej siemię lniane. I to te produkty trzeba wmiksować do naszej diety. Nie ma wytycznych co do ilości. Podkreśla się jednak systematyczność.
Regularność jedzenia czegokolwiek poza kawą z mlekiem jest generalnie ogólnoświatowym problemem. Jeśli masz zamiar podejść do tematu poważnie, to postaw raczej na systematyczność przez klika lat, niż na duże szoty w okolicach 50tki.
Osobiście z siemieniem lnianym nie mam problemu, bo dodaję go głównie do domowych granoli i owsianek, które jem kilka razy w tygodniu. Soję edamame gotuję minimum raz na 2 tygodnie, często raz na tydzień, albowiem cała moja rodzina za nią przepada i nie znam nic szybszego na kolację niż soja edamame z wody. Dodatkowo kupuję 1 litr dobrego mleka sojowego, które dodaję razem ze zwykłym mlekiem do moich owsianek (to mi podpowiada rozsądek, bo nie wydaje mi się jakoś szczególnie pyszne). Mleko sojowe zużywam w ciągu 1,5-2 tygodni. Co jakiś czas gotuję z pastą miso, bo bardzo ją lubię.
Jeśli chcemy być fantastyczne w realu, stawiamy na fitoestrogeny. Jeśli na facebooku, wystarczy aplikacja do obróbki zdjęć. Mnie bardziej kręci ta pierwsza opcja, więc lecę na zakupy.
Jeżeli nie wiecie, jak się ogarnąć z dietą, jadłospisem, z zakupami i planowaniem swojego zdrowia, zapraszam do współpracy.
