Przed świętami polecam zrobić sobie zapas na cukier. Święta i sylwester, to nie jest wymarzony czas na odchudzanie. To okres na radość i przyjemności, również jedzeniowe. Jeśli ktoś nie chce przytyć w święta, to odradzam cierpiętnicze odmawianie sobie makowca i piernika. Nieszczęśliwi będą i ci którzy nie jedzą i ci, którzy to wszystko upiekli. Proszę jeść i się cieszyć, ale za to przed świętami, właśnie teraz, wyrobić sobie cukrowy deficyt.
Ile cukru to nie tragedia
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która troszczy się o dobre samopoczucie populacji na całej kuli ziemskiej zaleca, aby cukier nie przekraczał 10% wartości kalorycznej tego co zjadamy w ciągu dnia. O co dokładnie chodzi? Energia to jedzenie i picie przeliczone na kalorie. I tak węglowodany dają nam 4 kcal na 1 gram, białka 4 kcal na 1 gram i tłuszcze 9 kcal/1 gram. Sumujemy wszystko, co zjedliśmy w ciągu dnia i wychodzi nam czy WHO będzie z nas zadowolona, czy nie.
Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach tego na co dzień nie robi. Można jednak się pokusić o lekkie oszacowanie, bo w końcu idą święta i wartości będą raczej przekroczone. Przyjmijmy, że nasza dieta w ciągu dnia to 2000 kcal. Czyli 200 kcal (50 gram, ok. 12 łyżeczek) może być teoretycznie w postaci cukru. Dla porównania mała puszka coli daje nam 120 kalorii w postaci cukru. I tutaj co niektórzy mogliby się ucieszyć, bo nie wygląda to jakoś tragicznie, ale pragnę ostudzić ten entuzjazm. Nie chodzi bowiem tylko o ograniczenie białego cukru. Zgodnie z zaleceniami WHO bierzemy pod uwagę jakąkolwiek formę cukru dodaną do tego co jemy i pijemy: biały cukier, brązowy, syrop glukozowo – fruktozowy, glukoza, dekstroza albo jakakolwiek inny ukryty cukier. To nie koniec. Do tej grupy WHO zalicza też cukry naturalnie występujące w miodzie, syropach, sokach owocowych i ich koncentratach. Nie liczą się za to cukry naturalnie występujące w owocach.
Jeśli jesteśmy zdrowi, szczupli i aktywni to dawkę cukru, o której mowa powyżej bez problemu spalimy i nie groźna nam otyłość, cukrzyca czy problemy z sercem. Jeśli tak nie jest, to bardzo polecam odstawienie cukru do świąt. To raptem 3 tygodnie, a zatem do dzieła.
Cukrowy detoks, czyli czego nie jeść szczególnie przed świętami
- Cukier w jakiejkolwiek formie, nawet najciemniejszej.
- Soft drinki – unikać jak zarazy. Cukier z wodą.
- Soki owocowe – no niestety. Z kartonika czy wyciskane samodzielne za dużo cukru mają, a przy tym ogołocone z błonnika.
- Słodycze – przeważnie syrop glukozowy, warto poczekać na makowiec.
- Ciasta i ciasteczka – jeśli macie po drodze cukiernię, zmieńcie trasę do domu.
- Owoce w syropach – syrop to woda z cukrem. Lepiej zjeść jabłko.
- Żywność o obniżonej zawartości tłuszczu tzw. „low fat” – stara zasada: masz mało tłuszczu, dodaj więcej cukru, będzie się trzymało.
- Suszone owoce – ich słodycz nie pochodzi niestety z naturalnych źródeł, dodaje się do nich cukier i sprzedaje jako zdrową przekąskę. Uciekać.
- Dżemy – pseudo zdrowa wymówka. Masa cukru plus owoce, które po pasteryzacji nie mają wiele witamin do zaoferowania.
Cukier, który jest dodawany do jedzenia nie jest nam do niczego potrzebny. Nie dostarcza żadnych wartości odżywczych. Owszem mamy po nim krótkotrwały przypływ energii, ale niedługo potem jej spadek i ciężką głowę, czyli karuzelę insulinową. Puste kalorie. Po cukrze i tak jesteśmy głodni, więc w rezultacie zjadamy tych kalorii więcej, niż jesteśmy w stanie ich spalić.
Przyjmuje się, że 1 kilometr biegania pomaga spalić 62 kalorie. Jeśli ktoś jest maniakiem biegania, to proszę zignorować moje rady i nie odstawiać cukru. Jeśli nie zrobimy sobie deficytu kalorycznego, to do zrzucenia po świętach będzie naprawdę dużo. O wyrzutach sumienia nie wspominając.
