Jak większość kobiet i wielu mężczyzn, niezależnie od masy ciała, wraz z nadejściem nowego roku najprawdopodobniej powzięłaś postanowienie, czy może raczej pobożne życzenie, żeby być szczuplejszą i zdrowiej się prowadzić.
Początek roku już dawno za nami ale całe szczęście kolejnym popularnym przełomem na rozpoczęcie odchudzania są wakacje. Przed wakacjami nikomu się dbać o siebie nie opłaca, bo przecież przed nami urlop. A na urlopie, to … wiadomo. A zatem zostaje czas na “po urlopie”. I to jest właśnie teraz kochani.
Jeśli po urlopie postanowiłaś nieodwołalnie wziąć się za siebie i brakuje ci wymówek, żeby po raz kolejny tego nie robić to zapraszam do lektury (z przymrużeniem oka).
Jeśli szukasz wymówek do pracy nad sobą i rozgrzeszyć pozostawanie w swojej leniwej strefie komfortu, te rady są właśnie dla ciebie.
Negatywna motywacja
Odpowiednia motywacja, to niezbędny warunek realizacji naszego celu. Aby NIE zmotywować się do pracy nad sobą powtarzaj sobie, że i tak ci się nie uda. No parę kilo mniej, fajnie by było, ale zaraz trzeba będzie coś zaplanować, zrobić, zdecydować, zapisać się gdzieś, umówić bla, bla, bla.
„I tak z tego nic nie będzie, to nie dla mnie, nie dam rady” – niech ta myśl budzi cię co rano i powtarzaj ją jak mantrę, aż do zaśnięcia. Z takim podejściem masz wielką szansę na niepowodzenie.
Niechęć do zmian
Niczego nie zmieniaj. Rób te same zakupy co zawsze: makaron świderki, bułkę wrocławską, serek topiony, keczup, dżem. Po drodze z pracy wesprzyj lokalną przedsiębiorczość i w ulubionej cukierni kup pączka i napoleonkę. W końcu, po to są cukiernie.
Na kolację tłucz kotlety i podlewaj je solidną dawką tłuszczu. Nie ma to jak tradycyjne smaki. No, przecież chyba nie chodzi o to, żeby od razu wywracać swoje życie do góry nogami?!
Brak planu
Planuj “na oko”. Cel: schudnąć. Ile? Ile się da. W ciągu jakiego czasu? To się zobaczy. Jak to osiągniesz? Normalnie. Z takim celem, gdzieś po 3 tygodniach możesz sobie spokojnie odpuścić.
Nie udało się. Próbowałaś, ale niestety. I masz to z głowy. Na kolejnym spotkaniu przy karmelowej caffé latte z koleżanką możesz z czystym sumieniem powiedzieć „no wiesz, ja też próbowałam schudnąć, ale na mnie żadna dieta nie działa”.
Użalaj się nad sobą
Użalaj się nad sobą i zazdrość innym. Inni to mają farta. Jedzą, siedzą i nie tyją. Nie muszą godzinami zasuwać na siłowni. Nie to, żebyś ty zasuwała, ale gdybyś jednak się zdecydowała, to jednak jest nie fair, że inni są szczupli i na siłownie nie chodzą, prawda? Dlaczego ty masz harować, a inni nie muszą. Gdzie tu sprawiedliwość?
I ta piekarnia. Dlaczego musi być akurat obok TWOJEJ pracy. I to nie twoja wina, że nie lubisz się ruszać.
Unikaj wysiłku
Parkuj pod samym wejściem do sklepu. Jak nie ma miejsca to poczekaj, może się zwolni, albo podjedź gdzieś indziej, może ci się poszczęści. Na drugie piętro KONIECZNIE wjeżdżaj windą, przecież po to ją wymyślono.
Masz trochę wolnego czasu? W żadnym wypadku nie wybieraj się na spacer. Możesz się przeziębić, albo nawdychać smogu i rozboli cię głowa.
Czasami warto spojrzeć na siebie z dystansu. Często można się dobrze pośmiać.