Nawet jeśli gotowanie to zdecydowanie twoja bajka, to jeszcze nie powód, żeby spędzać pół życia w kuchni. Oto moje sposoby na ławiejsze i szybsze ogarnianie gotowania.

Gar wywaru mięsnego

Raz na tydzień, czasami raz na 2 tygodnie, po cotygodniowych zakupach nastawiam wielki! gar wywaru z kurczaka lub indyka. W ten sposób mam przeważnie bazę na 2 zupy w ciągu tygodnia dla swojej rodziny. My jesteśmy bardzo zupowi, więc gotowanie rosołowej bazy to już u mnie nawyk. Ten garnek mam naprawdę duży, więc jeszcze cos mi zostaje. Rozlewam to do mniejszych pojemników i mrożę. I jest to część, którą lubię najbardziej. Kiedy w przepisie widzę „dodaj jedną szklankę bulionu/rosołu/wywaru z ….” to nie klnę pod nosem, tylko wyciągam porcyjkę z lodówki. Oczywiście można wtedy rozrobić coś szybko z tzw. kostki rosołowej, ale nie jest to najzdrowszy sposób i powinien być używany naprawdę awaryjnie. Ja też mam kilka warzywnych kostek dobrej jakości na taką ewentualność (mniej soli, bez glutaminianu sodu czy tłuszczy utwardzonych). Używam ich jednak tylko wtedy, gdy nie mam innego wyjścia. Bardzo rzadko.

Slow cooker, czyli wolnowar

Jestem zakochana w swoim wolnowarze. Jego główną zaletą jest to, że od momentu naciśnięcia guzika „start” nie muszę o niczym pamiętać. Nawet rosół w nim gotuję i to jest rewelacja. Nie zbieram piany, nie zaglądam czy już się nazbierała, jeszcze nie, przegapiłam, wybieram sitkiem, gotuje się za szybko, za wolno. Nic z tych rzeczy. Mięso z wolnowaru rozpływa się w ustach. Gotowanie w wolnowarze jest rewelacyjne, jeśli gotujesz jeszcze dla kilku osób. Jeśli pracujesz na etacie albo musisz w ciągu dnia obskoczyć kila miejsc i wracasz do domu późnym popołudniem, to wolnowar może uratować ci życie. Nastawiam, wychodzę, a kiedy po kilku długich godzinach wracam z dziećmi do domu, ciepłą kolację czujemy już na schodach. Wolnowar ma funkcję podgrzewania, więc jeśli potrawa ugotuje się zgodnie z nastawionym czasem, przechodzi w tryb podgrzewania, aż wyłączysz urządzenie. Często nastawiam gotowanie na noc (ostatnio kacze udka). Do tego nie bez znaczenia jest fakt, że zużywa bardzo niewiele energii, czego efekty już widać, jeżeli ktoś sporo gotuje. Super.

Mrożonki 

Kiedyś nienawidziłam rozciapanej zupy warzywnej z mrożonki, więc długo nie mogłam się przekonać do wykorzystania mrożonych warzyw w kuchni. Ale to się zmieniło. Teraz zawsze mam w zamrażarce mrożonkę warzywną tzw. „chińską” oraz mrożoną soję edamame. To moje najszybsze obiady i kolacje pod słońcem. Soję edamame wrzucam do wrzącej wody, gotuję 8 minut, odcedzam i podaję z odrobiną sosu sojowego do maczania. Gotowe. Dorosłym polecam wersję edamame z tego przepisu.

Z kolei posiekany zbiór azjatyckich warzyw uwielbiam za to, że to nie ja musiałam skompletować grzyby shitake, kolby mini kukurydzy, plasterki kasztanów i całą resztę już bardziej oczywistych warzyw. Nie ja musiałam to wszystko obrać, umyć i pokroić. Nic mi się nie marnuje, nie wyrzucam 2 grzybków po tygodniu, bo nie miałam ich do czego wykorzystać. Na woka wrzucam mrożone warzywa (czasami dodaję już od siebie imbir i czosnek), sos sojowy i ostrygowy, a do tego makaron ryżowy albo ryż. Jeśli wcześniej zaplanowałam, to jeszcze marynowane, cienkie plasterki jakiegoś mięsiwa. 20 minut i parę osób nakarmionych. Kiedy nie mam czasu, humoru albo pomysłu – robię chińską mrożonkę z woka. Przy czym to ilość warzyw a nie makaronu, ryżu czy mięsa jest zawsze dominująca.

Umyta zielenina w pojemniku na cały tydzień

Lubię surówki i sałatki. Pracuję w domu i często robię porcje tylko dla siebie. W związku z tym na zapas myję i suszę (w takiej suszarce z korbą) swoją ukochaną zieleninę: sałaty różnego rodzaju, liście pietruszki, szpinak, brokuł. Pakuję to potem do dużego pojemnika z pokrywką, zamykam i trzymam w lodówce. Kiedy biorę się za sałatkę do obiadu wyciągam co mi pasuje, rozrywam na mniejsze kawałki, polewam dressingiem i gotowe. Nie cierpię mycia dwóch liści sałaty, garści szpinaku i czterech gałązek pietruszki. Jeśli i wam zdarzyło się zrezygnować z zielonej sałatki z powodu niechęci do mycia zieleniny na bieżąco, bardzo polecam ten sposób. U mnie się sprawdza.

Sosy do sałatki

Skoro o sałatkach mowa to dressing do sałatki zróbcie raz a dobrze. Z kilku porcji, w dużym słoiku. W lodówce może stać i stać. Nie lubię przygotowania w pośpiechu sosu do sałatki. Łyżka oliwy, musztardy, sól, pieprz, sok z cytryny i co tam jeszcze, a do tego przeważnie jednego składnika brakuje. Lubię wyciągnąć i mieć. Dressing z tego przepisu robię w dużym słoiku i bardzo polecam ten sposób. Kiedy już macie przygotowane, umyte i gotowe warzywa, a do nich wspaniały, zdrowy dressing, to aż się prosi, żeby zjeść.

Lubię gotować, ale cenię sobie swój czas. Jeśli mogę gdzieś go trochę zaoszczędzić i ułatwić sobie życie, to zawsze to wykorzystuję i wszystkim polecam.

Mogą zainteresować Cię również...

Preferencje plików cookies

Inne

Inne pliki cookie to te, które są analizowane i nie zostały jeszcze przypisane do żadnej z kategorii.

Niezbędne

Niezbędne
Niezbędne pliki cookie są absolutnie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strony. Te pliki cookie zapewniają działanie podstawowych funkcji i zabezpieczeń witryny. Anonimowo.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookie są stosowane, by wyświetlać użytkownikom odpowiednie reklamy i kampanie marketingowe. Te pliki śledzą użytkowników na stronach i zbierają informacje w celu dostarczania dostosowanych reklam.

Analityczne

Analityczne pliki cookie są stosowane, by zrozumieć, w jaki sposób odwiedzający wchodzą w interakcję ze stroną internetową. Te pliki pomagają zbierać informacje o wskaźnikach dot. liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Funkcjonalne

Funkcjonalne pliki cookie wspierają niektóre funkcje tj. udostępnianie zawartości strony w mediach społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcjonalności podmiotów trzecich.

Wydajnościowe

Wydajnościowe pliki cookie pomagają zrozumieć i analizować kluczowe wskaźniki wydajności strony, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia dla użytkowników.