Pani Aneta to dziewczyna bardzo zorganizowana i uporządkowana. Kiedy spotkałyśmy się pierwszy raz, z ekologicznej płóciennej torby wyciągnęła kilka teczek. Każda starannie opisana, z datą rozpoczęcia. Dieta 1200 kcal, dieta nisko węglowodanowa, dieta kopenhaska i post dr Dąbrowskiej. Dostałam gęsiej skórki.
Na wszystkich schudła. Po każdej przytyła. Po niektórych nawet więcej, niż udało jej się zrzucić.
Pani Aneta jest otyła. Ma podwyższony cholesterol, cukier też mógłby być niższy, no i ciśnienie, ale kto teraz nie ma za wysokiego ciśnienia. Takie tam, wiadomo, po 40ce to już się zaczyna. Schudnąć pani Aneta chce, odkąd pamięta, bo nigdy nie była szczupakiem (no ale też nie pyzą, raczej taka budowa solidna, mocna). Najwięcej przytyła po 30-ce i już nie udało jej się tego zrzucić, właściwie wręcz przeciwnie. A właśnie wtedy zaczęła najbardziej się starać, stosować diety. U koleżanek działało, u niej nie. „Próbowałam wszystkiego” i broda zaczyna się trząść. Nie chce być gruba, nie lubi siebie takiej.
Czy kupiłybyście krem, na którym jest napisane, że jest odpowiedni do wszystkiego i dla wszystkich? Dla skóry nóg, pleców, twarzy, świetny na wysuszone dłonie, rewelacyjny na cellulit i idealny pod oczy. Dla młodych, po 40ce i starych. Dla pań i panów.
Takie właśnie są te wszystkie diety. Dobre dla wszystkich. Czy to znaczy, że dla ciebie również?
Dieta nisko węglowodanowa nie dba o to w jakich godzinach pracujesz, czy lubisz gotować, albo jakich potraw nie chcesz mieć w swoim menu. Nie obchodzi jej nawet ile kilogramów planujesz schudnąć. Nie pyta co najbardziej lubisz jeść ani nie zastanawia się, w jakich sytuacjach najczęściej sięgasz po słodycze.
Nie myśli o tym, co zrobić, żeby uniknąć rzucania się na paczkę solonych orzeszków za każdym razem, kiedy ją widzisz. To jaka jesteś, jej nie obchodzi. To co z czym jest ci najtrudniej, żeby zmienić nawyki na zdrowsze jej nie interesuje.
To samo dotyczy każdej innej diety tego typu, z postem dr Dąbrowskiej włącznie. To są protokoły do przestrzegania, po to, aby osiągnąć jeden konkretny cel – stracić na wadze. Szybko. Nie ma w tym ciebie, nie ma twoich potrzeb, słabości ani możliwości.
Co dzieje się dalej? Wracasz do starych nawyków. Tylko takie znasz, to do jakich masz wrócić. Żadna z tych diet nie nauczyła cię nic wartościowego na temat jedzenia. Żadna z tych diet nie pomogła ci poradzić sobie z tym, co powoduje, że nie możesz schudnąć, że tyjesz.
I nie straciłaś kilogramów tłuszczu. Straciłaś tkankę mięśniową. To, dlatego czujesz się jak zdechlak. Zła i poirytowana na wszystkich.
Pani Aneta nie była pod wrażeniem mojego pomysłu na odchudzanie. „Za dużo jedzenia; ale przecież w owocach jest tyle cukru; przecież w tej diecie jest makaron?!” itp. Ale dałyśmy sobie szansę i wszystko idzie dobrze. Pomału, ale cholernie dobrze.
No szczęśliwa jest kobita a ja razem z nią! „Nie wiedziałam, że na diecie można tak dobrze się najeść; ten przepis to na pewno będę robiła często; jak zrobiłam to danie to nikt mi nie chciał uwierzyć, że to z diety (chodziło o ten barszczyk czerwony z mleczkiem kokosowym”.
I to już nie jest dieta, to się nigdy nie skończy. Tak ci się będzie chciało o siebie zadbać już zawsze. Pewnie, że będą różne skuchy, ale twój uregulowany, wypieszczony metabolizm świetnie sobie z tym poradzi. A ty będziesz wiedziała co zrobić, żeby to ogarnąć.
Nie przytyłaś wczoraj, nie schudniesz jutro. I nie chudnij szybko, bo nie warto. Zrób to z głową.
Zapraszam do współpracy, odchudzam z głową.
