Kuchnia tajwańska jest mieszanką wielu wpływów. Najczęściej japońskich, chińskich i koreańskich. W przypadku ramenu króluje wpływ japoński. Ten styl odżywiania to przede wszystkim węglowodany. I dlatego lubię ramen, bo bogactwo węglowodanów jest cudownie zrównoważone przez dodatek solidnej porcji białka.
Kiedy jadamy na mieście, bardzo często jest to właśnie ramen. Ale domowy ramen też już mam opanowany. Często jest to właśnie miso ramen, bo bardzo nam pasuje posmak fermentowanego miso.
Można pokusić się o stwierdzenie, że ramen to aromatyczny rosół z bogatymi dodatkami, sycąca zupa z makaronem, mięsem i jajkiem.
Podstawą ramenu jest wywar. Klasyczne dodatki to pieczone mięso (najczęściej tłuste), jajka, kiełki, wodorosty.
W swoim domowym ramenie odchodzę od tej tłustości i mięsną wkładką do zupy jest u mnie pieczona polędwiczka z wolnowaru. To kruche mięso, które świetnie się tu sprawdza.
Oczywiście musi być makaron. U mnie najczęściej gryczany, bo z tyłu głowy dzwoni mi troska o stabilny poziom cukru we krwi. Białego makaronu z tego powodu unikam. Całe szczęście wszyscy rodzinnie lubimy makaron gryczany. Kupuję makaron gryczany mieszany tj. z mąki pszennej z gryką.
Co jeszcze do ramenu? Obowiązkowo jajka. Klasycznie w ramenie lądują jajka marynowane w sosie sojowym (przepis poniżej) ale przyznaję, że najczęściej wkładam jajka po prosu gotowane, na miękko.
Zawsze wrzucam do ramenu wodorosty i nie inaczej było tym razem. W barach ramen znajdziecie wodorosty w różnej formie, często jest to jeden duży płat.
Dodaję też coś świeżego, tym razem był cukrowy groszek posiekany ukośnie.
Na to sezam i przyprawa shichimi toragashi (japońska mieszanka przypraw, nie jest konieczna).
Mój ramen nie jest ostry ani słony, bo taki lubimy najbardziej. Jest pyszny i bardzo sycący, za każdym razem inny.
Ramen to solidna porcja jedzenia i bardzo, bardzo rozgrzewająca potrawa. Świetna na jesienne chłody. Zwykle po ramenie na obiad, kolacja jest skromniutka.
Jajka marynowane w sosie sojowym
- 6 jajek
- 200 ml japońskiego sosu sojowego
- 100 ml mirinu
- 200 ml wody
- 2 łyżki grubo posiekanego imbiru
- Jajka gotujemy na miękko, w przeciwnym razie żółtko nie przesiąknie marynatą. Ugotowane jajka płuczemy pod zimną woda i zostawiamy do całkowitego ostygnięcia.
- Wszystkie składniki marynaty mieszamy w rondelku i zagotowujemy. Gotujemy 3 minuty na małym ogniu. Odstawiamy do ostygnięcia.
- Jajka wkładamy do słoika/pojemnika i zalewamy zalewą. Odstawiamy na 24-48 godzin.
Zupa miso ramen z polędwiczką i marynowanymi jajkami
4-5 porcji
- ok. 2,5 litra bulionu/rosołu
- 2 łyżki sosu sojowego jasnego
- 2-4 łyżki miso białego (lub pół na pół pasta miso biała i czerwona) – tu wszystko zależy od tego jak mocny posmak miso ci odpowiada, lepiej zacząć od mniejszej ilości i w razie potrzeby dodać więcej pasty miso.
- makaron soba czyli gryczany (100% lub mieszany z mąką pszenną)
Dodatki
- kawałki polędwiczki wieprzowej z wolnowaru lub pieczonej
- groszek cukrowy, posiekany ukośnie – 1 mała garść na 1 porcję
- kapusta bok choy (zamiast lub obok groszku) – opcjonalnie
- jajka marynowane w sosie sojowym, obrane i przekrojone na pół
- ziarna sezamu
- wodorosty wakame
- kiełki fasoli – opcjonalnie
- Kiełki fasoli, bok choy i groszek cukrowy blanszuj w osolonej wodzie przez ok. 30 sek, lub przelej 2 razy wrzątkiem na sitku.
- Ugotuj makaron, odcedź i przelej zimną wodą. Odstaw.
- Zagotuj bulion, zmniejsz ogień, dodaj sos sojowy i pastę miso, wymieszaj rózgą, aby pasta miso ładnie się rozpuściła.
- Do miseczki nałóż porcję makaronu i zalej bulionem miso. Dodaj pokrojoną polędwiczkę, jaja, groszek/bok choy, wodorosty, kiełki. Posyp sezamem.
Smacznego
