Chcecie mieć pachnący słodkimi malinami ocet na zakończenie lata? Zróbcie go dziś. Robienie octu malinowego to tak naprawdę zajęcie na minutę. Resztę robi czas. Ocet musi swoje odstać, w przeciwnym razie skończymy z nieudanym winem. Fermentacja alkoholowa to część procesu powstawania octu. My czekamy na fermentację octową. Trzy rzeczy są istotne w procesie robienia domowego octu z sukcesem:
- Pożywka – chodzi o wsad, czyli w tym przypadku maliny oraz cukier. Malin nie myjemy. Chcemy wykorzystać znajdujące się tam bakterie dokarmiając je węglowodanami (cukier), aby mieć swój ocet.
- Tlen – ocet to nie kiszonka i dostęp powietrza musi mieć koniecznie. Bez tego wszystkie procesy potrzebne do powstania octu się nie zadzieją. Trzeba jednak słój z nastawem octowym przykryć, bo w ciągu godziny utopią się w nim wszystkie muszki owocówki z województwa.
- Mieszanie – przez pierwsze kilka dni mieszamy codziennie kilka razy. Używamy drewnianej łyżki, żeby nie pozabijać mikroorganizmów i mieszamy. Zakrywamy papierowym ręcznikiem, zabezpieczamy gumeczką i zostawiamy. 3-4 razy dziennie pomieszać warto. Dzięki temu nie “wyskoczy” ze słoja podczas intensywności rozmaitych działań. Po wtóre zapobiegamy w ten sposób tworzeniu się pleśni. W nocy wstawać do niego nie trzeba, ale w drodze do ekspresu do kawy rano już mieszam.
Jeśli nie masz doświadczenia z octami, niech cię nie przestraszy tworzenie się białego kożuszka. Tak powstaje matka octowa. W końcowym efekcie będzie jak galaretowata pokrywka. Nie wyrzucaj jej. Kiedy już odcedzisz owoce przełóż ją do słoika z tym niewielką ilością wody i octu. Możesz jej użyć do kolejnego nastawu. To bardzo przyspieszy produkcję.
Po co w ogóle zawracać sobie głowy takim octem? Bo ma cudowny kolor, w cienkiej butelce wygląda ślicznie. Jest delikatny i aromatyczny. I dlatego, że trudno na rynku dostać taki dobry ocet. Może być bazą do wszelkiego rodzaju dressingów i to będzie niepowtarzalny smak.
Ocet malinowy
- maliny – najlepiej z dobrego źródła, nie myjemy
- cukier – biały, zwykły
- woda – niechlorowana
- duży słój
- Wszystko zależy od pojemności słoja. Do słoja wkładamy maliny tak, aby wypełniały 1/3 naczynia albo niewiele więcej.
- Rozpuszczamy 2-4 łyżki cukru na 1 litr wody, zimnej. Więcej cukru to bardziej kwaśny ocet. Co kto woli.
- Maliny zalewamy osłodzoną wodą. Zostawiamy przynajmniej ok. 5 cm odstępu od góry słoja, bo będzie kipiało i może się wydostać.
- Przykrywamy ręcznikiem papierowym kuchennym i zabezpieczamy gumką. Ściereczki kuchenne i pieluchy się nie nadają, bo małe muszki potrafią się przez nie przecisnąć. Odstawiamy.
- Przez pierwsze 7-10 dni mieszamy często. Po burzliwej fermentacji owoce opadną na dno i zacznie się proces spokojniejszy. Wtedy można przestać mieszać. Niech stoi ok. 3 tygodni.
- Po tym czasie odcedź owoce i zostaw przykryty papierową ściereczką na kolejne 3 tygodnie. Próbuj. Jeśli ci smakuje to przecedź do butelki.
- Butelki albo słoiki z octem zamykamy i niech stoi w chłodnym miejscu. Do długiego przechowywania polecam lodówkę.